Przejdź do treści

Wspomnień czar #2 - komputerowa rewolucja

Dodane przez marekc -

Pierwiastek techniczny mam w genach od urodzenia. W latach 80-tych zeszłego wieku trudno było jakoś specjalnie rozwijać te zainteresowania. Mieliśmy raptem w telewizji kultową Sondę czy w kioskach miesięcznik "Młody Technik" i w sumie to tyle. Dochodziły do nas sygnały o komputerach domowych - ale w kraju, gdzie na założenie telefonu stacjonarnego można było czekać latami, to mało kogo było stać, żeby mieć dewizy i zakupić w Pewex-ie chociażby Atari XL.
Pamiętam, że jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać salony gier. Lubiłem wtedy jeździć do największego w tamtym czasie, na ulicę Traugutta (przy ul. Sienkiewicza) i godzinami przyglądałem się jak grają inni - bo oczywiście sam kasy nie miałem.
 

Jednak pojawiło się światełko w tunelu. Gdzieś w gazecie dowiedziałem się, że zaczęły powstawać w Hufcach Harcerskich tzw. kluby komputerowe. W Łodzi taki klub powstał w Śródmieściu przy ul. Sienkiewicza (naprzeciw Pogotowia Ratunkowego). Z duszą na ramieniu i z kolegą pojechaliśmy tam i na schodach zaczeliśmy się kłócić kto ma wejść pierwszy... no i nie weszliśmy. Tydzień później pojechałem sam i wszedłem.
W życiu pojawiają się decyzje, które zmieniają nasze życie - wtedy oczywiście o tym nie wiedziałem - ale to była jedna z tych kluczowych decyzji życiowych.
Klub był dosyć liczny ale sprzęt można było policzyć na palcach jednej ręki. No i były to podróby już wtedy leciwych zachodnich systemów TRS-80 czyli produkcja rodzima zwana Meritum. Sprzęt posiadał granatową klawiaturę, potężny zasilacz. Podłączało go się do przenośnych telewizorów - miał tylko tryb znakowy i tzw. semigrafikę. Ale dla nas i tak to było cudo. Potem jak pojawiło się Spectrum nie mogliśmy wyjść z podziwu, że można na ekranie wyświetlić pojedyncze pixele, a także kolor.
 

Wtedy tak naprawdę poznaliśmy komputery od podszewki. Sam procesor Z-80 nie miał dla nas tajemnic. Pisaliśmy programy w Basic, assemblerze i jak dało radę to graliśmy. Z tego okresu pamiętam jeszcze cudowne wakacje na Mazurach (w Wińcu), Załęczu czy ferie w Pieninach (Krościenko). Tam kształtowała się nasza wiedza - a także liczne znajomości.
Następny Klub był już trochę bliżej - w Hufcu Łódź-Górna. Siedzibę mieli w Parku Sielanka i godzinami siedziliśmy przy Spectrum czy Commodore 64 ze stacją dyskietek. Wtedy osiągaliśmy nasze szczyty możliwości jakie można było wyciągać z tych komputerów. Modne wtedy były tzw. poke-i do gier, które umożliwiały uzyskanie np. trybu God w grach. Nasze wyniki publikował chociażby miesięcznik "Komputer". Kolega stworzył także specjalny hardware do Spectrum, który umożliwiał przerwanie gry w dowolnym momencie i zrzut pamięci. Wtedy nie było pojęcia piractwa i byliśmy centrum wymiany oprogramowania. Niestety... klub rozwiązał się samoistnie wtedy, kiedy skradziono nasz sprzęt z Hufca.
 

No ale ziarno już było zasiane. Komuna (przynajmniej oficjalnie) się skończyła i do Polski zaczęto sprowadzać pierwsze IBMy. Wyżebrałem pieniądze od rodziców i zakupiłem swój pierwszy komputer - był to Hyundai AT 286 bez koprocesora z monitorem Hercules (bursztynowy). Miał dwie stacje dyskietek 3.5" i 5.25" - HDD były wtedy niesamowicie drogie, więc go nie miałem. Można już było na nim robić poważniejsze rzeczy ale i tak większość czasu to było kopiowanie dyskietek. Ten komputer był ze mną do końca mojej przygody z wojskiem i na nim w mini Tagu zacząłem pisać swoją książkę.
Komputer sprzedałem po nadaniu ogłoszenia w PC Kurierze jakiemuś gościowi z Tomaszowa Mazowieckiego. Przyjechał, obwiązał go sznurkiem, zapłacił i tyle go widziałem. Następny mój sprzęt kupiłem na raty w Datexie (mieli wtedy sklep na Piotrkowskiej). Było to 386DX z 20MB HDD. Nie pamiętam już z jakim monitorem - ale chyba to był ciągle Hercules - czyli wciąż w sumie tryb znakowy i bieda-emulacja CGA.
Zacząłem także moją pierwszą pracę z komputerami - był to serwis komputerowy w którym także składaliśmy sprzęt.
 

Poprzez DOS, pierwsze Windows-y, OS/2 czy wreszcie Linux, przeszedłem całą rewolucję komputerową w Polsce. Od samego początku widziałem jak to było przed "komputerami" i przed "internetem". Dlatego dzisiaj siedząc przed monitorem 27" FHD i pisząc ten tekst na komputerze w którym procesor jest wielordzeniowy i pracuje z prędkościami gigahertzowymi, widzę ten skok technologiczny jaki się dokonał - i to w tak naprawdę w krótkim okresie czasu. Nasze pokolenie miało okazje przeżyć wiele "ciekawych czasów" - akurat ten technologiczny przeskok jest najbardziej miłym doświadczeniem.