Tekst ukazał się w serwisie salon24.pl: WOŚP - tańczymy labado 10.01.2015.
Co roku, z boku, obserwuję wesołe harce jakie można śledzić w mediach odnośnie Wielkiej Orkiestry Jerzego O. Abstrahując już od medialnego jazgotu i samej osoby szefa różnych mrówków czy złotych melonów, sama organizacja tej imprezy zawiera logiczne sprzeczności:
1) Nie ma sensu organizować imprez charytatywnych dla instytucji państwowych – po prostu już raz na nie płacimy! (składki zdrowotne, podatki, akcyzy itp).
Sama idea takich imprez to wspieranie prywatnych przytułków, szpitali czy innych oddolnie tworzonych projektów przez zwykłych ludzi, którzy mają pomysł i chęć do pomagania ale nie mają środków do ich realizacji – ale instytucje państwowe pod to nie podlegają – bo dla nich taką „orkiestrą” jest już Państwo, czyli my wszyscy!
2) Kto tak naprawdę jest beneficjentem styczniowej imprezy? Ostatecznie, zawsze na plus wychodzi Jurek O. ze swoją spółką (rodzina, znajomi) – po prostu ten mechanizm działa tak, że męczymy się jeden dzień, żeby cały rok żyć we względnym spokoju. Obracamy dużą kasą, rozdajemy ją – a przy okazji budujemy wokół siebie aurę człowieka dobroczynnego, hojnego – a przecież Jurek O. nie daje prywatnie ani grosza – obraca po prostu cudzymi pieniędzmi, a przy okazji bierze procent „na działalność”... zupełnie jak ZUS!
3) Każdy z nas może organizować takie imprezy i stać się dobroczynnym celebrytą... jest tylko jeden problem – trzeba sobie załatwić takie wejście w media, które za darmo zorganizują nam np. w TVP2 całodzienną imprezę, która pociąga za sobą inne media i ogólny zachwyt naszą osobą... realne? Dla zwykłych szaraków nie za bardzo – ale kim jest Jurek O. że jemu się udało? Może ma jakieś talenty, charyzmę, może jest jakimś mężem stanu? Hmm... z życiorysu i z tego co robił przed WOŚP wynika, że ta osoba „z twarzy jest podobna do nikogo”! – jest po prostu filipem z konopii czy Nikodemem Dyzmą, która pojawiła się znikąd
W tym roku można zaobserwować także inne zjawisko, które było opisywane chociażby przez Orwella – czyli cenzura, zaklinanie rzeczywistości itp. zjawiska znane z PRLu.
Objawia się to zwłaszcza w internecie gdzie przykładowo w serwisach typu gry-online.pl czy dobreprogramy.pl pojawiają się wątki odnośnie licytacji dla WOŚP - po czym w komentarzach królują tylko pozytywne głosy, a krytyczne (bynajmniej nie typowy hejt) znikają – po prostu są kasowane! Bezczelnie – mimo że nie łamią regulaminów, są kasowane i wszyscy mogą się cieszyć, że tak dużo ludzi popiera idee dobroczynności – a tak naprawdę jest to typowy skok na kasę zorganizowany przez paru cwaniaczków – a my w rytmach obertasa tańczymy chocholi taniec.